Kanczendzonga z Mount Everest
Zdjęcie przedstawia: Kanczendzonga 8586 m n.p.m.
Zdjęcie wykonane z: Mount Everest 8848 m n.p.m.
Odległość: Kanczendzonga 124 km
Zdjęcie wykonano dnia: 2014.05.25
Autor: Ryszard Pawłowski
Aparat: Canon PowerShot G9
Grubo. Niby takie zdjęcie od niechcenia, a pęka 124km jak nic. Chociaż potencjał widoków z Everestu jest liczony pod 400km o ile dobrze pamiętam.
No takie fotki to rzadkość na D.O. – dobrze, że się pojawiają. Zgadzam się z Lausem – 124 km z ME to nie to samo co z Tatr np, czy nawet Alp. Makalu też niby daleko, a jednak blisko. Oj dziwy Panie, dziwy…
Pozdrawiam Pana Pawłowskiego.
miło tak wstac rano , popijając kawe i widziec taki widok ; Coś Pięknego; ]
No to pozamiatane…. wyżej obserwacji już nie zrobimy 😀
No, stamtąd to bym się nie spodziewał, że ktoś myślał o dalekoobserwacyjnych ujęciach. Chociaż celem fotografii mogła być po prostu Kanczendzonga, a nie odległość. Tak czy inaczej – cieszę się z możliwości zobaczenia tego widoku.
Potencjał >400 km raczej trudno wykorzystać, bo chodzi o szczyty niezbyt wysokie (Parasnath na południu – ok. 1350 m npm, 455 km, Nokrek Peak na południowym wschodzie, ok. 1400 m npm, 439 km). Ten drugi byłby na prawo od Makalu, gdyby był widoczny. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że wejście na Everest nie odbywa się na zasadzie: są dobre warunki, to jedziemy – najlepiej tak, by zdążyć na wschód Słońca :). Zresztą, jak często w tamtym klimacie zdarzają się dobre warunki na małych wysokościach?
Wśród rozsądnych “celów”, których można poszukiwać na dostępnych zdjęciach, wymieniłbym Manaslu (240 km; w kadrze byłoby jeszcze mnóstwo wysokich siedmiotysięczników i Shisha Pangma, więc kto wszedł i miał jeszcze siłę robić zdjęcia, prawdopodobnie wybierał ten cel), Loinbo Kangri (7095 m npm, 305 km) i grupa siedmiotysięcznych szczytów na wschodzie (najdalszym jest Zangophu Gang – 7085 m, 320 km).
Odległość – jak na DO – nie rzuca na kolana, ale ta wysokość 😉 Dobra, nie będę marudził 😉 – oczywiście wspaniały widok. Jeśli chodzi o obserwacje o których pisze Krzysiek to może raczej należy polować na Mt. Everest z tych niższych szczytów? Tam rzeczywiście można zalegać tygodniami i czekać na dobrą widoczność, no i chyba 8-tysięcznik bardziej wyróżnia się na horyzoncie z odległości 450 kilometrów niż pagórek wysokości Tarnicy.
…tylko jak przyuważyć taki obiekt z 450km? Wydaje się że bez lornetki ani rusz?
@Paweł B. – podzielam Twoje zdanie, że lepiej polować z dolin czekając tygodniami na np. zachód słońca za ME. Zresztą i tak trudno znaleźć takie miejsce, bo będą go zasłaniać z daleka tylko nieco niższe pasma.
Moi drodzy, trochę Was fantazja ponosi :). Te góry, z których teoretycznie byłoby widać Himalaje z ponad 400 km, są w Indiach. Po pierwsze, to dosyć daleko, a po drugie, pozwolę sobie zapytać – na jakiej wysokości jest górna granica lasu w tamtejszym klimacie? Po trzecie wreszcie, czy są tam na miejscu jacyś chętni do poświęcania czasu na dalekie obserwacje?
400 km złamią raczej nasi francuscy, hiszpańscy lub katalońscy koledzy. W Pirenejach jest sporo możliwości.
No, ale zawsze fajnie jest pomarzyć…
@Krzysiek_S. Potencjał tamtych gór jest ogromny. Powietrze bywa bardzo przejrzyste, np w czasie monsunu letniego po stronie Tybetańskiej. To nie jest jedno pasmo, które się ogląda jak np Alpy z Jury czy Szumawy. Daleka obserwacja może być wzdłuż pasm, gdzie za obniżeniem pojawia się coś wysokiego. To wszystko nie do ogarnięcia. To olbrzymi obszar mało rozpoznany pod tym względem, mało kto się tam zapuszcza w celu DO. To nie wsiąść do samochodu i jechać na miejscówkę. Wielodniowy morderczy marsz, rozrzedzone powietrze na dużej wysokości sprawia że człowiek robi fotopstryk i idzie dalej lub pada na pysk ze zmęczenia. Czekanie na warunki odpada, bo niżej zeżrą pijawki, węże, małpy a i ludzie szybko obstąpią i trzeba uciekać dalej. A wyżej? Wieje, zimno i do domu daleko. Tu raczej trzeba liczyć na jakąś przypadkową obserwację, nie jako przy okazji.Górna granica lasu? O ile dobrze pamiętam to w Nepalu jest to jakieś 4000 mnpm. Po stronie Tybetańskiej to lasu jako lasu już w ogóle nie ma.
niesamowite zdjęcie, to jest prawdziwy Smak Gór
powodzenia Panie Ryszardzie
@Wicio: No właśnie o tym piszę, tylko nie wprost :).
Nikt nie będzie wypatrywał latami Himalajów z górki o wysokości 1400 m npm, leżącej w Indiach – no, chyba że stoi na niej klasztor, w którym ten ktoś zostanie mnichem…
Obserwacje, które zaproponowałem, są właśnie wzdłuż (Manaslu), albo prawie wzdłuż pasma (dwie pozostałe); oprócz tego możliwe są jeszcze jakieś sześciotysięczniki na północy. Ponieważ nikt z nas prawdopodobnie na Everest nie pojedzie, pozostaje poprosić tych, którzy byli (pana Pawłowskiego?) o przejrzenie zbiorów – a nuż mają jakiś skarb, o którym sami nie wiedzą :).
Świetne widoki, jeżeli są chętni to mam kilka osobiście wykonanych zdjęć Himalajów (wprawdzie wykonanych z samolotu) ale mogę podesłać w celu rozpoznania szczytów, ponieważ nie udało mi się wszystkich zidentyfikować.