Beskid Śląski z Kalenicy!!!
Zdjęcie przedstawia: Beskid Slaski
Zdjęcie wykonano z: Kalenica (Góry Sowie)
Zdjęcie wykonano dnia: 2.01. 2020
Odległość: max 206 km Skrzyczne, Klimczok 201 km
Autor: Radosław Grochowski
Aparat: Nikon D500 + Sigma 100-400 @ 400 mm
Jak się dopatrzysz widac nawet pojedyncze drzewa! To jest moc SIGIEM ! i innych telefoto większych niż 300mm
Gratuluję obserwacji!
Ostatnio powtarzam te słowa do znudzenia, ale co mi tam 🙂 – mieliśmy dzień cudów! Muszę pogratulować Autorowi także tutaj, bo na ten widok czekałem już od dawna i nawet się na niego kilka razy zaczajałem, ale bez powodzenia.
Z Kalenicy została jeszcze do zaobserwowania Babia Góra, więc jest się o co bić!
Na drugim zdjęciu pięknie widać zamek w Kamieńcu Ząbkowickim i jezioro Otmuchowskie. Szkoda że brak mapy Google.
Jasne, zamek w Kamieńcu Ząbkowickim, u stóp Klimczoka :-).
Warto jeszcze dodać, że niniejsza obserwacja pasma karpackiego jest pierwszą, wykonaną z Sudetów Środkowych. Wszystkie miejsca, z których wcześniej udawały się sudeckie “strzały” w stronę Karpat – Biskupia Kopa, liczne szczyty Wysokiego Jesioniku i Śnieżnik – leżą w Sudetach Wschodnich.
Wysunięcie na północ powoduje, że Góry Sowie są jedynym pasmem Sudetów Środkowych, z którego takie obserwacje są możliwe. Jeszcze kilka kilometrów można byłoby dołożyć z Wielkiej Sowy, tylko czy tamtejsza wieża widokowa była 2.I.2020 w ogóle otwarta?
Byłem dzisiaj na próbie powtórki na Kalenicy. Inwersja owszem tak nisko, że było widać Wrocław i elektrownię Opole, ale kształty gór wzorcowo dopasowane do tych z symulacji. Ani śladu Beskidów. Krzysiek, co mogło zawieść? Jeśli dobrze rozumiem wilgotność względna była równie obiecująca jak 2 stycznia:
http://weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding?region=europe&TYPE=TEXT%3ALIST&YEAR=2020&MONTH=01&FROM=2112&TO=2112&STNM=12425
Paweł, nie traktuj mnie jak wyroczni :-). Inwersja była – słabsza, niż 2.I, ale na Beskidy z Kalenicy wcale nie musi być taka silna. Niska wilgotność też – choć nie aż tak niska, jak w “dniu cudów”. Bez obliczeń nie podam odpowiedzi lepszej, niż oparta na domysłach, ale podejrzewam, że warunki wystarczyły na “wydźwignięcie” linii widzenia. Wczorajsza prognoza ICMu przewidywała za to dość poważną “gęstość” chmur niskich, na północ od Bramy Morawskiej. Jeśli się spełniła, to po drodze do Beskidów znajdował się obszar znacznie wilgotniejszego, niż w rejonie Wrocławia, powietrza, które “zżarło”, a przynajmniej rozproszyło, światło biegnące ku Tobie, stojącemu na wieży widokowej, na szczycie Kalenicy.
Widzę, że ostatnie obserwacje podniosły ciśnienie wszystkim w tym “sporcie”. I dobrze, bo bez weryfikacji na punkcie obserwacyjnym można tylko gdybać i gdybać. Więc nie należy się poddawać, tylko próbować kolejny raz.
Potwierdzam też wątpliwości Krzyśka_S. Powietrze nad Karpatami wcale nie było teraz tak rewelacyjne.
Krzysiek_S – przecież zamek w Kamieńcu jest na pierwszym planie przed jeziorem Otmuchowskim, a nie u stóp Klimczoka.
https://static.tvsudecka.pl/data/media/2018/06/19/96f0be5ba59e55fd845b875819c62150.jpg
Michał, przecież to było żartobliwe… Widać, że to jeszcze spory kawałek. Po prostu kiedyś, w młodości, w ogóle bym nie podejrzewał, że ten zamek i Klimczok mogą wyjść na jednym, prawdziwym zdjęciu – pomimo, że wiele razy byłem na Kalenicy :-).
Krzysiek, taka uroda większości Długich Obserwacji. 🙂
Mega wynik, gratulacje!
Tak, ten dzień był wyjątkowy, podobny do 30.12.2019. W tych dniach pracowałem na dachu 10 piętrowca na Wrocławskim Gaju i ponad bardzo niską inwersją – na poziomie 2/3 Sky Towera bardzo wyraźnie było widać Jeseniki i Masyw Snieżnika, Karkonosze już nieco słabiej. To wszystko przy widzialności przy ziemi rzędu kilku km. Inwersja była tak potężna, że pierwszy raz widziałem z Wrocławia miraż
Wicio, to naprawdę Ty? Ten sam, który 15 (16?) lat temu wyjaśniał mi w Karkonoszach, że widać Fichtelberg i Klinovec? Miło Cię znowu powitać!
To ciekawe, że we Wrocławiu, 30.XII. była inwersja. Pojechałem wtedy w Góry Sowie i wszedłem nawet na Kalenicę. Pogoda w górach faktycznie trafiła się ładna, nawet bardzo, ale bez inwersji, a za to z silnym, zimnym wiatrem. Wieża widokowa aż się trzęsła, a wprowadzony na górę pies bał się zejść!
Cześć Krzysiek, tak to ja po kilku latach nieobecności tutaj. Przeczytałem o Tobie dziś w Gazecie i postanowiłem zajrzeć. Spotkaliśmy się pod Szyszakiem w lutym 2011 i od tego czasu nie byłem na Szrenicy. Gratuluję super obserwacji. Bardzo żałowałem, że nie mogłem być tego dnia w górach. Dzień wcześniej byłem w Jesenikach ale wyż dopiero się umacniał. I tu uwaga do wypowiedzi w Gazecie. Masz rację, że powietrze morskie napływające z zachodu jest bardziej przejrzyste od kontynentalnego ze wschodu czy z południa ale decydującym czynnikiem jest tu osiadanie powietrza z wyższych warstw atmosfery jak to ma miejsce zwykle w wyżu w chłodnej porze roku. Na przełomie roku przez północny Atlantyk przewalały się bardzo głębokie niże. Morskie powietrze zostało wyniesione do górnej troposfery, zanieczyszczenia opadły z deszczem a czyste powietrze zawędrowało nad środkową Europę i w wyżu osiadło jako czysta, sucha i ciepła masa dając taką rewelacyjną widoczność. Na obrazie z kamery na Seraku widać było G. Św. Anny nad inwersją – pewnie rano było z niej widać Tatry.
30.12 był poniedziałek i naprawdę była bardzo niska inwersja, choć rzeczywiście mogło wiać.
Męczy mnie jedno zagadnienie. Rok temu byłem w Izraelu. Wędrowałem wokół krateru Ramon na południu. O zachodzie słońca byłem na najwyższym szczycie okolicy Mt Ramon 1037 mnpm i widziałem na horyzoncie jasne plamy – jakby woda odbijająca światło. Pomyślałem, że pewnie to Morze Śródziemne. Dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, że to nie ten kierunek, bo to było na lewo od słońca a więc w stronę Kanału Sueskiego i odnogi Morza Czerwonego – Zatoka Sueska. Tylko, że do wody jest tam około 200 km, a więc niemożliwością jest ją zobaczyć. Bliżej jest tylko Półwysep Synaj z pustynią. Cóż więc to mogło być skoro wyglądało jak pas wody. Niestety nie mam zdjęć.
Pod Wielkim Szyszakiem spotkaliśmy się dobrych kilka lat wcześniej. W 2011 miałbym już aparat fotograficzny :-). A przy okazji – czy prowadziłeś ten zeszyt z obserwacjami, który widziałem jeszcze dużo wcześniej, na Szrenicy? Szkoda, że nie miałem, w rozmowie z dziennikarką, wsparcia ze strony kogoś z doświadczeniem meteorologicznym. Mogłem faktycznie powiedzieć coś o osiadaniu, a nie powiedziałem. Coś mi majaczy, że jest ono powiązane z inwersją. Jakoś w ogóle wtedy nie przyszło mi to do głupiego łba, skupiałem się na tłumaczeniu mechanizmu uginania światła. Z gazetą będę zresztą jeszcze dyskutował, bo pierwszą stronę, zapowiadającą materiał, ktoś schrzanił koncertowo i wcale mi nie chodzi tylko o przekręcenie imienia.
Czy pomyślałeś tam, w Izraelu, że widzisz coś w stylu igraszek światła w rozgrzanym powietrzu nad asfaltem, tylko w dużo większej skali?
Krzysiu, nie pamiętam naszego wcześniejszego spotkania, zresztą tyle ludzi się przewijało przez Szrenicę, że mogło mi to umknąć. Zeszyt z obserwacjami?, było coś takiego jak zeszyt uwag, gdzie obserwatorzy wpisywali różne rzeczy. A może widziałeś kartkę z tzw reperami do określania widzialności? Wtedy nie było laserowych przyrządów i robiło się to na oko a mało kto wiedział co widać dalej. Ja to rozgryzłem i zrobiłem listę a najdalszym punktem był Fichtelberg, którego zresztą nigdy nie było widać bo był dokładnie za linią wielkich elektrowni, których dymy przebijały inwersję zasnuwając horyzont. Pod koniec lat 90-tych Czesi zaczęli robić z nimi porządek i dopiero w 2011 zobaczyłem go w pełnej krasie. Niestety tamtej Szrenicy już dawno nie ma, a szkoda.
Dziwna sprawa z ta obserwacją w Izraelu. To był początek lutego, fakt że w dzień na pustyni było ciepło – około 18 st, ale trudno żeby wystąpiło takie zjawisko jak miraż o zachodzie słońca, gdy powierzchnia ziemi już szybko się ochładza. Chociaż może i tak to wyglądało – pas wody na horyzoncie podświetlony nieco z boku przez zachodzące słońce. Nie było wtedy czasu się nad tym zastanawiać bo tam zmrok zapada błyskawicznie a trzeba było jeszcze dojść na parking. Może faktycznie był to jakiś miraż nad wnętrzem pustyni na półwyspie Synaj. No bo co to mogło być innego?
Luki, Wicio, jeszcze powinni dolaczyc w komentarzu ORJ oraz PPB i mamy prawdziwy Park Jurajski 🙂 Milo Was wszystkich ponownie czytac na DO.
Wicio – może to i były repery, naprawdę trudno mi sobie po tylu latach przypomnieć. Zwrócił mi na nie uwagę kolega. Wydaje mi się, że przeglądał jakiś zeszyt, ale kto wie, może zostały w ten zeszyt wetknięte? Były tam zapisane azymuty, nazwy szczytów i odległości, co wszyscy potraktowaliśmy jako informacje o obserwacjach już kiedyś ze Szrenicy wykonanych.
Na pewno widziałeś Fichtelberg przed 2011, podczas naszego spotkania. Miało ono miejsce prawie na pewno w roku 2005. Byłeś tak pewny tych Fichtelbergu i Klinovca, że musiałeś je widzieć także wcześniej!
A pijąc do bieżącego wpisu – pamiętam też, że jeździłeś potem zimą na Kalenicę i wtedy zacząłem podejrzewać, że próbujesz zobaczyć Beskidy :-).
Nie, nie szukałem Beskidów z Kalenicy. Często tam jeżdżę zimą na biegówki, chociaż ostatnio rzadziej bo brakuje śniegu, no i niestety czasami i chęci. Fakt, zastanawiałem się czy nie widać stamtąd (lub z Wlk Sowy) Tatr.
Ta kartka na Szrenicy to były właśnie repery odległościowe do określania widzialności, a nie faktyczne obserwacje. Zrobiłem też zdjęcie – panoramę z opisem szczytów. Wisiała na desce na ścianie. Poniewiera się to gdzieś u mnie w piwnicy. Nie wiem czy z tego korzystali obserwatorzy. Ech to były czasy – tak dawno, że wydaje mi się, że nieprawda. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłem Klinovec – Fichtelberg. Szukałem ich wiele lat, wiedziałem dokładnie w którym miejscu są, więc gdy wreszcie ujrzałem to byłem tego pewien. Stało się to możliwe dopiero gdy Czesi ograniczyli emisję dymów ze swoich elektrowni.
Pozdrawiam Mateo !
Hej Wszystkim! Też się przywitam – po latach.. 🙂 Bliższe i dalsze obserwacje w centralnej Polsce. Ostatnio z sentymentem przeglądałem stare wpisy, forum oraz swoje zdjęcia. Jest to pasja, która powraca i bardzo “wciąga”. Po 10 latach czas znów odświeżyć temat.
Pozdrawiam Dalekich Obserwatorów!!
Ciekawe czy jest możliwa obserwacja w drugą stronę? Według Udeuschle maksymalny dystans z Klimczoka to jakieś 155 km. Dopiero po podniesieniu o 75 metrów pokazuje się Kalenica. Swoją drogą w czerwcu 2016 w środku dnia oglądałem z wieży widokowej pod Szyndzielnią Jesioniki i Góry Opawskie. Byłem w małym szoku, ponieważ tamte rejony z Beskidów obserwowałem wcześniej tylko zimą podczas inwersji i nie spodziewałem się, że takie obserwacje są możliwe w lecie. Nie przyszło mi nawet do głowy, że w stronę Sudetów może być widoczne coś dalej. Domyślam się, że wtedy trafiłem po prostu na bardzo dobrą przejrzystość powietrza, ale żeby zerknąć “za horyzont” to nie wystarczy – potrzebne są dodatkowe “sprzyjające okoliczności przyrody” 🙂
Musi być możliwa. Bieg promieni światła jest odwracalny! Tylko czy na Klimczoku nie przeszkadzają drzewa? Tak mi się coś kołacze po pamięci, że dobry widok ze szczytu jest w stronę Tatr, a w celu łapania Sudetów trzeba zejść kawałek w stronę Szyndzielni i przedrzeć się przez jakieś krzaki.
Na Skrzycznem nie powinno być tego problemu.