Śnieżnik i Góry Orlickie z Kotela
Zdjęcie przedstawia: Masyw Śnieżnika i Góry Orlickie
Zdjęcie wykonane z: Kotela
Odległość: 111 km do Śnieżnika, 113 km do Bradla
Zdjęcie wykonano dnia: 2011.02.01
Autor: wicio
Aparat: Sony A200
Opis: Voytas
Wydaje mi się, że na drugim zdjęciu z prawej strony jeszcze coś jest i mogłaby to być Bukova hora (117 km). Poza tym, coście się tak uwzięli na to Bradlo? To boczny szczyt, a w dodatku bliższy od najwyższego w tamtej grupie Suchego vrchu (995 m npm, 114 km).
@Krzysiek > to wynika ze stanu faktycznego baz danych w Kashmirze, którą ciągle poprawiamy, uzupełniamy 🙂 Wielu forumowiczów pracuje nad tym i dzieli się swoimi wersjami. Ale przecież po to są komentarze, żeby podyskutować… Wczorajszy wpis jest tego pięknym przykładem.
My som chopy ze Ślonska, więc cenimy uwagi z “Waszych” regionów 🙂
W takim razie przygotuję na przyszły tydzień uzupełnienia tej bazy na podstawie moich danych. Do usłyszenia na forum.
@Krzysiek – Bukova Hora jak nic – to jedyny grzbiet w tym paśmie przekraczający jeszcze 900 m npm, dalej jest już tylko Lazek – a więc 714 m npm – nie miałby prawa w tych warunkach się pokazać.
Co do Bradla to hmm, sprawdziłem też na HWT i faktycznie nie występuje tam nazwa Suchy Vrch – cóż, chyba jeszcze długo kombinacja człowiek + mapa + wiedza będzie potrzebna do nadania ostatecznego kształtu opisowi z symulacji komputerowych.
BTW – wydaje mi się, że na zoomie widać nawet góną część wieży na Suchym Vrchu?
O ile się nie mylę, wejście na Kotel w Karkonoszach jest zabronione (park narodowy). Jedyny szlak prowadzi północno-zachodnim zboczem góry i nie ma z niego widoku w tym kierunku. Nie chcę więc straszyć, ale zdjęcie to może być dowodem na złamanie prawa przez autora.
PS. Mam nadzieję, że redakcja “Dalekich Obserwacji” nie pochwala łamania prawa w górach, nawet dla tak ładnych fotek jak powyższe.
Zdjęcia przepiękne, istotnie po prawej stronie coś tam jeszcze wystaje.
@marta – prawo zostało złamane, niestety czasami tak robię aby zobaczyć coś specjalnego. Wiele jest miejsc, gdzie się wchodzi zimą tam gdzie nie wolno i nic się złego nie dzieje poza samym złamaniem prawa, które przecież nie jest samo dla siebie.
@ … – oczywiście, że całkiem na prawo jest Bukova hora, o czym informowałem Voytasa, poza tym posłałem też Śnieżnik z Lysej hory – to nieco dalej i bez łamania prawa!, ale nie został tu zamieszczony.
@Voytas – dzieki za opis i proszę jeszcze o Śnieżnik z Lysej.
@marta- jeśli jesteś bez grzechu – tzn nigdy w zyciu nie złamałaś prawa, np przechodząc na czewonym swietle, czy nie kupując biletu tam gdzie trzeba, to możesz złozyc na mnie doniesienie do KRNAPu.
Pozwolicie, że jako winowajca wypowiem sie za redaktorów. Otóż DO nalezy traktować jako działalność naukową, bo taką właściwie jest i na to jest wydawana zgoda przez parki narodowe. Tutaj jednak trudno dopełnić odpowiednich formalności, bowiem brak jest formy prawnej naszej pracy, a także z tego powodu, ze wydawanie pozwoleń trochę trwa i dobre warunki juz się dawno skończą zanim uzyska się stosowny papierek. Dla przyrody obecność dokumentu pozwalającego na wejście zupełnie nie ma znaczenia. W tym przypadku szlak turystyczny przechodzi pn – do pd-zach zboczem Kotela. Na szczycie nie ma ostoi zwierzyny, zimą roślinnośc przykryta śniegiem, nie ma więc mowy o jej niszczeniu ani o wydeptywaniu ściezek. Pojedyncze osoby odwiedzajace Kotel nie stanowią uciążliwości dla środowiska. Dodam, że ok 1 km na zach kursuje sie czteroosobowy wyciąg narciarski, a po zmroku jeżdżą ratraki i to stanowi tu najwieksze zagrożenie dla parku.
Niestety daleki obserwator niekiedy zmuszony jest do złamania prawa aby coś zobaczyć: od wejść na bezszlakowe szczyty, poprzez przebywanie na terenie parku przed świtem, nocowanie na dziko, wjazd rowerem na teren chroniony (czasem są to absurdy, bo np do Labskiej Boudy asfalowa drogą jeżdżą samochody ale rowerem już nie można), czy też np wejścia bez zezwolenia na teren prywatny lub maszty. Niemniej jednak nie pochwalam naruszania obowiązujacego prawa.
Witku. Cieszę się, że znowu mogę czytać Twoje komentarze na DO. Zapraszamy częściej.
Co do łamania prawa. Robimy to codziennie, czasem nawet nieświadomie i nieintencjonalnie. Z moralnego punktu widzenia godnym potępienia jest każde zachowanie, które z premedytacją i złymi intencjami wkracza w sferę zabronioną przez prawo. Wejście na zamknięty szlak celem uchwycenia takich widoków bez szkody dla otaczającego środowiska nie stanowi dla mnie wykroczenia. Powiem więcej, sam to robiłem, będę robił i z miłą chęcią podejmę polemikę z osobami twierdzącymi inaczej, które oczywiście szanuję, bo stanie na straży prawa na szacunek zasługuje. Czasem jednak można spojrzeć na nie obiektywnie, szczególnie w tak specyficznym miejscu, jak portal Dalekich Obserwacji, którego działalność jest możliwa nierzadko właśnie dzięki racjonalnemu podejściu do tego, co “wolno” a co nie.
Szanowna Pani Marto,
przepisy są oczywiście po to, żeby ich przestrzegać, ale w przypadku zimowego wejścia na bezszlakowy szczyt wkraczamy w sferę, w której ślepe stosowanie litery prawa może wyrządzić więcej szkody, niż pożytku, a nieraz nawet trąci absurdem. Przyroda praktycznie nie zauważyła tego wejścia, tak samo jak przejście nocą przez pustą jezdnię na czerwonym świetle nie sprowadza zagrożenia w ruchu drogowym. Jak słusznie zauważył Witek, niedaleko na terenie tego samego parku działa w najlepsze ośrodek narciarstwa zjazdowego. Ma wszelkie potrzebne zezwolenia i działa zgodnie z literą prawa, ale jeśli mamy chronić przyrodę, to czy to nie hipokryzja?
Proszę o rozsądek, Witek uwiecznił bowiem dla społeczeństwa (gdyż dostęp do tej strony jest publiczny i bezpłatny) piękny, niecodzienny widok, a bez porównania większe, w zasadzie nieodwracalne zmiany w przyrodzie góry Kotel poczynili przedwojenni budowniczowie żelbetowych bunkrów.
Szanowni przedmówcy – dlatego trzeba jeździc w góry, gdzie takie absurdy nie występują, gdzie można dowolnie wybierać sobie szlaki (które i tak w większości nie są znakowane), a gdy nam przyjdzie ochota możemy ruszyć prosto przed siebie przez połoninę w dowolnym miejscu…
Gdzie tak jest – ano tuż za naszymi granicami, na Ukrainie, albo trochę dalej w Rumunii, tam, gdzie monotonię samotnego wędrowania po górach zakłócić mogą tylko spotkania z pasterzami i ich dobytkiem.
Swoją drogą to absurd, że aby móc np. zrobić jedyne możliwe w naszym kraju zdjęcie Tatry +200 ze wschodu tzn. z Kińczyka Bukowskiego w Bieszczadach (o czym już wcześniej wspominano tu w komentarzach na DO), trzeba albo złamać prawo i iść bez pozwolenia, albo prosić się o zezwolenie z BPN. Paradoksem jest, że ten najdalej na SE wysunięty kawałek Polski jest zamknięty dla ruchu turystycznego, odcięty od świata i chroniony jak nie wiadomo jaki matecznik nie wiadomo czego, podczas gdy zaraz po drugiej stronie granicy położona jest duża “tętniąca życiem” miejscowość Sianki wraz z ruchliwą linią kolejową i drogą łączącą Lwów z Zakarpaciem.
Wiesz, Luki, z tą swobodą wędrowania to nie do końca takie piękne. Spotkanie z, że tak powiem, żywym inwentarzem pasterzy może się skończyć zagryzieniem przez tenże inwentarz, a brak przepisów regulujących pewne sprawy, a także głębokie poważanie dla prawa, skutkuje zawłaszczaniem coraz to większych połaci gór przez przemysł narciarski i szalonymi rajdami quadowców. Banalnie mówiąc, świat nie jest czarno-biały i wszystko ma swoją cenę. Chodzi tylko o to, by nie przeginać i nie sankcjonować w majestacie prawa ewidentnych absurdów, jak choćby z tym Kińczykiem Bukowskim. No, ale robimy offtopa.
Hmm, słyszałem o przypadkach ścigania przez parki narodowe osób, które umieściły w sieci zdjęcia z terenów, na które wejście jest zabronione.
Złamanie prawa zawsze jest złamaniem prawa i żadne pokrętne tłumaczenia co “przyroda odczuła”, a czego nie, tego nie zmienią. Żyjemy w państwie prawa i przestrzeganie prawa obowiązuje każdego. Przypuszczam, że wiele osób chciałoby tam wejść bez pozwoleń i jestem przekonany, że każdy by miał podobne tłumaczenia jakie to jest ważne – dla niego lub dla innych. Co do wydawania pozwoleń, to można takie uzyskać na jakiś okres czasu (np. rok), bez konkretnej daty, więc to też nie jest tak, jak niektórzy piszą.