Ślęża powinna dostać “Miss Foto” – prezentuje się najlepiej ze wszystkich 🙂 A może kiedyś uda się upolować ją gdzieś z ok.Gliwic ,Tarnowskich Gór czy nawet Lublińca..
Jak pokazuje symulacja: http://www.heywhatsthat.com/?view=HHUCV6N0 w ‘naszym’ kierunku nie ma już żadnego takiego miejsca i w ogóle w żadnym kierunku nie można jej zobaczyć dalej, niż 120 km.
Z tym zdjęciem i generalnie dniem, w którym było ono robione wiąże się dla mnie ciekawa historia. Już pomijając fakt, że Ślęża z Św. Anny, jako największa ‘porażka’ naszego dużego anabergowego zlotu, miała się doczekać w końcu realizacji (nie sądziłęm tylko, że tak szybko…), to ciekawe były okoliczności, które jej towarzyszły. A precyzyjniej rzecz ujmując kolor nieba.
Kiedy przyjechaliśmy na punkt widokowy koło pieca wapiennego i zerknęliśmy na zachodni horyzont zalany światłem zachodzącego Słońca, to od razu coś mnie drgnęło. To takie wrażenie, kiedy wskutek jakiegoś impulsu pamięć jest bezradna, ale umysł jako taki reaguje na bodziec, który już kiedyś doznał. To był kolor bezkresnej widoczności! To jest ten odcień czerwieni (bordowy?), który rzadko spotykam w górach, bo tam jest on jednak inny:
Chodziło oczywiście o nasz ‘pierwszy raz’ z Jesenikami na hałdzie Skalny, kiedy rzucały one na kolana już na pierwszy rzut oka, a oddalony o 70 km bardziej Roudny wyglądał jak dobudówka do Szarloty – z resztą z początku tak myśleliśmy 😉
Tego dnia, gdyby nie przewalająca się duża chmura deszczowa nad zachodnim horyzontem, można było oglądać każdy teoretycznie osiągalny w symulacjach z tego miejsca punkt. Ślęża już nigdy nie będzie ‘bliżej’ Św. Anny, jak tego dnia. Podobnie z uchwyconymi na innym zdjęciu górami Sowimi, które tego dnia były za ‘blisko’, aby mogły być sobą.
I pewna refleksja z tym wszystkim związana. 100 km to jednak bardzo mało. Przekonał się o tym zapewne każdy, kto choć raz w takich warunkach oglądał obiekty, oddalone o tę symbloiczną dla DO liczbę kilometrów. To ciągle taka odległość, z której przez dobry aparat uchwyci się zarys drzew, niskie wieże widokowe, subtelności w kolorystyce gór wynikające z zagęszczenia drzewostanu itp. To ciągle przysłowiowy rzut beretem w warunkach ‘modelowych’, właśnie takich jak na powyższej fotce. Jednak dzięki (sic!) brutalnej rzeczywistości tak w praktyce nie jest i możliwość sporadycznego zobaczenia tej ‘oczywistości’ ciągle zaskakuje i dostarcza ciężkich do zwerbalizowania wrażeń. I tego wszystkim Dalekim Obserwatorom życzę!
Ale wzruszający tekst! Wydaje mi sie jednak, że to wcale nie kres mozliwości Ślęży z GSA. Tego dnia pod wieczór wcale nie było takiej rewelacyjnej widzialności – ja szacowałem na 80 km.
Wy na Śląsku rzadko macie możliwość takich obserwacji po zach słońca. Ja we Wrocławiu wiele razy to widziałem – na tle żółto-pomarańczowego nieba tak wyraźny zarys pogórza Kaczawskiego jakby był na wyciągniecie ręki. Czasem widać tak nawet Karkonosze. Ze Szrenicy natomiast NW linia horyzontu (to ok 110 – 120 km) niekiedy jest tak wyraźnie widoczna jak morze z plaży a cienkie kominy EL w Cottbus widac gołym okiem i tak sobie wtedy myślę, że gdyby Góry Bukowe pod Szczecinem miały wysokość 2500 – 3500 m to byłby to super widoczek, W podobnych warunkach robione było moej zdj Tatr z Vysokej holi.
Myślę, że kiedyś pod wieczór po froncie chłodnym musicie spróbować powtórki, na pewno traficie na lepsze warunki, choć zdaję sobie sprawę, że to nie tak blisko aby tak sobie jeździć na wieczorne spacery.
I jeszcze jedno – ten PO jest nisko i widać tylko wierzchołek Ślęży. Czy nie ma tam innego bliżej szczytu GSA? Wtedy można pokusić się na Radunię, Wieżycę a może i na Żórawinę.
Widzę, że udało się polowanie na Ślężę z rejonu Ligoty Dolnej. Gratuluję foty i widoczności. Wczoraj (tj. 07-06-2009) też była widoczność na tyle dobra, że udało mi się ją po raz pierwszy dostrzec z 300mm ale Wasze zdjęcie jest powalające.
Zdjęcia publikowane na portalu Dalekieobserwacje.eu stanowią własność ich autorów. Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora jest zabronione. Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.)
Świetne zdjęcie!!! 🙂
Ślęża powinna dostać “Miss Foto” – prezentuje się najlepiej ze wszystkich 🙂 A może kiedyś uda się upolować ją gdzieś z ok.Gliwic ,Tarnowskich Gór czy nawet Lublińca..
Jak pokazuje symulacja: http://www.heywhatsthat.com/?view=HHUCV6N0 w ‘naszym’ kierunku nie ma już żadnego takiego miejsca i w ogóle w żadnym kierunku nie można jej zobaczyć dalej, niż 120 km.
Z tym zdjęciem i generalnie dniem, w którym było ono robione wiąże się dla mnie ciekawa historia. Już pomijając fakt, że Ślęża z Św. Anny, jako największa ‘porażka’ naszego dużego anabergowego zlotu, miała się doczekać w końcu realizacji (nie sądziłęm tylko, że tak szybko…), to ciekawe były okoliczności, które jej towarzyszły. A precyzyjniej rzecz ujmując kolor nieba.
Kiedy przyjechaliśmy na punkt widokowy koło pieca wapiennego i zerknęliśmy na zachodni horyzont zalany światłem zachodzącego Słońca, to od razu coś mnie drgnęło. To takie wrażenie, kiedy wskutek jakiegoś impulsu pamięć jest bezradna, ale umysł jako taki reaguje na bodziec, który już kiedyś doznał. To był kolor bezkresnej widoczności! To jest ten odcień czerwieni (bordowy?), który rzadko spotykam w górach, bo tam jest on jednak inny:
https://dalekieobserwacje.eu/?p=3831
https://dalekieobserwacje.eu/?p=384.
Dopiero w domu odświeżyłem sobie pamięć:
https://dalekieobserwacje.eu/?p=342
https://dalekieobserwacje.eu/?p=587.
Chodziło oczywiście o nasz ‘pierwszy raz’ z Jesenikami na hałdzie Skalny, kiedy rzucały one na kolana już na pierwszy rzut oka, a oddalony o 70 km bardziej Roudny wyglądał jak dobudówka do Szarloty – z resztą z początku tak myśleliśmy 😉
Tego dnia, gdyby nie przewalająca się duża chmura deszczowa nad zachodnim horyzontem, można było oglądać każdy teoretycznie osiągalny w symulacjach z tego miejsca punkt. Ślęża już nigdy nie będzie ‘bliżej’ Św. Anny, jak tego dnia. Podobnie z uchwyconymi na innym zdjęciu górami Sowimi, które tego dnia były za ‘blisko’, aby mogły być sobą.
I pewna refleksja z tym wszystkim związana. 100 km to jednak bardzo mało. Przekonał się o tym zapewne każdy, kto choć raz w takich warunkach oglądał obiekty, oddalone o tę symbloiczną dla DO liczbę kilometrów. To ciągle taka odległość, z której przez dobry aparat uchwyci się zarys drzew, niskie wieże widokowe, subtelności w kolorystyce gór wynikające z zagęszczenia drzewostanu itp. To ciągle przysłowiowy rzut beretem w warunkach ‘modelowych’, właśnie takich jak na powyższej fotce. Jednak dzięki (sic!) brutalnej rzeczywistości tak w praktyce nie jest i możliwość sporadycznego zobaczenia tej ‘oczywistości’ ciągle zaskakuje i dostarcza ciężkich do zwerbalizowania wrażeń. I tego wszystkim Dalekim Obserwatorom życzę!
Ale wzruszający tekst! Wydaje mi sie jednak, że to wcale nie kres mozliwości Ślęży z GSA. Tego dnia pod wieczór wcale nie było takiej rewelacyjnej widzialności – ja szacowałem na 80 km.
Wy na Śląsku rzadko macie możliwość takich obserwacji po zach słońca. Ja we Wrocławiu wiele razy to widziałem – na tle żółto-pomarańczowego nieba tak wyraźny zarys pogórza Kaczawskiego jakby był na wyciągniecie ręki. Czasem widać tak nawet Karkonosze. Ze Szrenicy natomiast NW linia horyzontu (to ok 110 – 120 km) niekiedy jest tak wyraźnie widoczna jak morze z plaży a cienkie kominy EL w Cottbus widac gołym okiem i tak sobie wtedy myślę, że gdyby Góry Bukowe pod Szczecinem miały wysokość 2500 – 3500 m to byłby to super widoczek, W podobnych warunkach robione było moej zdj Tatr z Vysokej holi.
Myślę, że kiedyś pod wieczór po froncie chłodnym musicie spróbować powtórki, na pewno traficie na lepsze warunki, choć zdaję sobie sprawę, że to nie tak blisko aby tak sobie jeździć na wieczorne spacery.
I jeszcze jedno – ten PO jest nisko i widać tylko wierzchołek Ślęży. Czy nie ma tam innego bliżej szczytu GSA? Wtedy można pokusić się na Radunię, Wieżycę a może i na Żórawinę.
Widzę, że udało się polowanie na Ślężę z rejonu Ligoty Dolnej. Gratuluję foty i widoczności. Wczoraj (tj. 07-06-2009) też była widoczność na tyle dobra, że udało mi się ją po raz pierwszy dostrzec z 300mm ale Wasze zdjęcie jest powalające.
jaki ten świat jest mały