Góry Rodniańskie widziane z Tatr 370+!!!
Coś co wydawało się nawet naszym redaktorom wielką abstrakcją urzeczywistniło się po ponad roku od tej obserwacji ze względu na analizy, poszukiwania i nie brania pod uwagę zdjęć z karty backstageowej bo przecież tam nic nie ma …. No a jednak było.
Michał postanowił połączyć tą obserwację z jubileuszem naszej grupy na Facebooku, która jesienią tego roku obchodzi dziesiąte urodziny i skupia przeszło 13 tys pasjonatów DO.
10 stycznia 2024 roku -dzień historyczny kiedy to suchy i potężny wyż rozlokował się nad znacznym obszarem Europy Środkowej a jego centrum w okolicach Czarnohory dzięki czemu przyniósł strzały z różnych rejonów na niebotyczne odległości (Apuseny z Tarnicy, Grohotu z Tarnicy, Marmarosze z Tatr, Tatry z Seraka i wiele innych)
Owe obserwacje mamy już opublikowane:
Vladeasa i inne dalekie obserwacje z Tarnicy [250+] MOST WANTED
Góry Marmaroskie widziane z Łomnicy 300+
Pozostała ostatnia – główny cel wyprawy Michała na Łomnicę. Ale najpierw trochę teorii gdyż to co udało się uwiecznić wymaga specyficznych warunków inwersyjno – refrakcyjnych i zaistnienia zjawiska mirażu inwersyjnego, dzięki któremu możliwe jest optyczne dźwignięcie w górę dalekich obiektów. Tutaj musi zgrać się ze sobą kilka czynników, (ciśnienie, wilgotność, pionowy rozkład inwersji na linii strzału) których analizę możemy wykonać niestety post factum i tylko częściowo przewidzieć że zaistnieją.
Stratyfikacja atmosfery spowodowała tego dnia, że góry schowane za horyzontem były widoczne dla obserwatora, zaś dynamizm zmian refrakcji dawał na niemal każdym zdjęciu różny obraz obserwowanych szczytów. Fale świetlne docierające do obserwatora ulegały większemu niż standardowe ugięciu czyli refrakcji przechodząc przez liczne warstwy niejednorodnej atmosfery.
Niestety na podstawie radiosondaży z Popradu czy z Budapesztu nie jesteśmy w stanie stwierdzić jaki był rozkład temperatury w azymutach 110-120 gdyż brak w tym rejonie takich ośrodków badawczych i musimy bazować na tym co mamy na zdjęciach.
Zobaczmy zatem jaką drogę musi pokonać światło na drodze Pietrosul -Łomnica:

Na podstawie modelu terenu z witryny Heywhatsthat widzimy, że nawet przy współczynniku refrakcji 0,2 napotykamy dzięki krzywiźnie Ziemi na przeszkodę terenową w postaci wzniesienia ok 650 m którym jest północny grzbiet Frasyna w Górach Gutyjskich po stronie ukraińskiej.
Dopiero przy warunkach generujących refrakcję o współczynniku 0,25-0,27 jesteśmy w stanie zobaczyć Pietrosula. Mówimy tu oczywiście o obrazie niezniekształconym. W warunkach mirażu składowa refrakcji nie musi być aż tak potężna i wystarczy, że dany obiekt ulegnie zniekształceniu i wyniesieniu na pewnym odcinku drogi fali świetlnej (co znamy np. z obserwacji Marmaroszy z Tarnicy). Na składową refrakcji ostatecznej składają się różne ośrodki o różnych współczynnikach załamania istniejące w chwili obserwacji w postaci warstw – tzw stratyfikacja termiczna czyli uwarstwienie termiczne atmosfery. Sławek (za co bardzo dziękujemy) zilustrował zmienność refrakcji na podstawie danych radiosondażowych z Popradu:

na których wyraźnie widać w na jakiej wysokości ugięcie światła było największe. Jest to tylko teoria z tego względu iż w interesującym nas kierunku nie mamy żadnych danych i nie jesteśmy w stanie wygenerować nawet na diamentowych symulacjach rzeczywistego widoku, który i tak w zależności od czasu zmieniał się diametralnie.
Przejdźmy do zdjęć. Azymut Alp Rodniańskich z Łomnicy wyznacza góra Frasyn na Ukrainie, którą znajdziemy na lewo od szczytu Bogoty w Górach Tokajsko -Ślańskich.



Ciekawych analiz porównawczych dokonał nasz niezastąpiony kol. Krzysiek porównując zdjęcia sprzed ok 15 mni wcześniej gdzie niczego nie było widać a Frasyn wyglądał zupełnie inaczej:

Na dolnym obrazku widzimy prawie poziomą kreskę mirażu, która w miarę upływu czasu stawała się coraz bardziej kształtna i wyższa.

Redakcyjne potwierdzenie tej obserwacji – gdzie zresztą wyraźnie widać Pietrosula dopełniły analizy Sławka C. oraz Krzyśka Strasburgera za co serdecznie dziękujemy. Podziękowania kierujemy również dla kol. Dalibora Vyberci, który również potwierdził tą obserwację.
JESTEŚCIE WIELCY PANOWIE!!!


Zasięg widoczności:
Zdjęcie przedstawia: Alpy Rodniańskie (Rumunia), miraż szczytu Pietrosul Rodnei
Zdjęcie wykonane z: Łomnica 2634 m (Tatry Wysokie)
Odległość: Pietrosul Rodnei 372 km – nowy rekord Karpat i Słowacji
Zdjęcia wykonano dnia: 10.01.2024
Autor: Michał Skiba
Aparat: Canon 77D + Sigma 150-600 S
Podobne wpisy:
- Góry Apuseni widziane z Gór Rodniańskich (200+)
- Wybrane obserwacje industrialu, azymuty północno – wschodnie i północno – zachodnie z Łomnicy. 200+.
- Tatry z Lipskiej Górki – 200+ z Województwa Śląskiego
- Budapeszt i Średniogórze Węgierskie widziane z Łomnicy. 200+
- Przedświąteczna żyleta…. 220+ i towarzystwo…







Michał wielkie gratulacje za wszystkie rumuńskie prezenty, ten ostatni to prawdziwy kosmos. Chapeau bas
Adi mogę tylko w skrócie to skomentować
TC
Michał wielkie Gratulacje po raz kolejny.
Upór z Łomnicą zaowocował rekordową
Obserwacją Pietrosula Rodnei.
Wspaniały wyczyn,przenosisz Nas wszystkich na odległość blisko 400km w Europie Środkowej,czapki z głów.Mam nadzieję że to jeszcze nie koniec.Wspaniale się to ogląda
czapki z głów
Dziękuję za miłe słowa
Obserwacja ta pokazuje, że warto trzymać dłużej materiał z wyprawy i czasem, zwłaszcza w sezonie ogórkowym, sięgnąć do niego i … znaleźć np. taką perełkę. Niesamowite jest to, że rekordowa obserwacja całego łuku Karpat leżała na karcie pamięci w Michała aparacie przez blisko 2 lata i gdyby nie to “odrycie” to pewnie nie raz debatowalibyśmy nad tym czy jest szansa na Pietrosula z Łomnicy.
Gratulacje Michał ! W Karpatach podniosłeś poprzeczkę naprawdę wysoko.
Taki współczynnik refrakcji otwiera możliwości obserwacji np Alp z Wielkiej Raczy, co już od blisko 20 lat rozbudza wyobraźnię. Pomimo różnicy w poglądach na temat DO składam serdeczne gratulacje bo owa obserwacja jest tego warta.
Dziękuję bardzo. Pozdrawiam
No masz, przez ostatni tydzień nawet nie miałem okazji zajrzeć na DO, a tu proszę :-). Wprawdzie już wiedziałem, że na karcie pamięci z aparatu Michała kryła się ta perełka, zupełnie jak w nie opracowanych zbiorach kurzących się w muzealnym magazynie, ale bardzo się cieszę, że analizy Kolegów okazały się spójne z moją, opartą w znacznej mierze na domysłach.
Obserwacja Pietrosula z Łomnicy jest przypuszczalnie najdalszą możliwą w Europie Środkowej. Zabawa współczynnikiem refrakcji przy rysowaniu wirtualnych krajobrazów umożliwiała wprawdzie jej przewidzenie, lecz początkowo umieściłem ją w kategorii “marzenia ściętej głowy”. Tym bardziej raduje jej urzeczywistnienie. Warto zauważyć, że góry odległe o 250-300 km, stanowiące tylko tło dla Pietrosula, same w sobie stanowią przedmiot znakomitej obserwacji.
Na koniec wypada podziękować Michałowi, że nie skasował bez uważnego przejrzenia tych zdjęć, na których nic ciekawego nie miało prawa się znaleźć ;-).
Właściwie nie tło, bo tło jest z tyłu, tylko “bliski” plan. No, powiedzmy, że plan średni, bo naprawdę bliski leży jeszcze o 150 km bliżej obserwatora :-).
Dzieki Krzysiu. Niebawem wrzucę u siebie Gutai ktory zachowywal się również bardzo ciekawie.
Pojawiła się Mogosa, ktorej poludniowy grzbiet wystaje od RC0,24. Też kawałek bo 314 km
To co dalej z tą Łomnicą? Może Retezat? Sorry, nie mogłem się powstrzymać ;-).
Dziwy, dziwy, dziwy! Dalekie obserwacje wciąż zaskakują!
Wyliczenia dla Popradu:
Height_m, Temperature_C, k_refr
706.0, -14.1, 0.9772
737.0, -10.9, 0.9495
815.0, -9.3, 0.3699
879.0, -5.6, 0.5994
887.0, -5.1, 0.6268
990.0, -2.7, 0.3617
1183.0, -2.1, 0.2282
1557.0, -2.9, 0.1883
…
Analiza pokazuje, że największa refrakcja występowała w okolicy 700m+, co zgadza się z podniesieniami na zdjęciu, które pokazałem dla Frasyna. W symulacji przy k = 0,27 oznaczyłem również „zbocze Frasyna 662 m”, które już nie mirażuje (0,27 jest nieco powyżej realnej wartości, ale 0,24 + fluktacja mirażu już całkiem realne).
Przez chwilę zastanawiałem się, czy to Pietrosul Rodnei, czy zniekształcone mirażem zbocze Frasyna. Analiza azymutu (116,826°) i porównanie zdjęć jednoznacznie wskazują Pietrosula — wyniesionego ponadprzeciętnie w kanale refrakcyjnym — jako jedynego 🙂 sensownego kandydata. Nałożenie dwóch zdjęć świetnie pokazuje ten efekt — super robota Krzyśka!
W tym samym czasie, jak wiemy, wyniesiona Vlădeasa była widoczna z Tarnicy przy k ≈ 0,20, a inne szczyty także ponadprzeciętnie podniesione (k > 0,24, kom. Michalasa), co tylko potwierdza wyjątkowo silne warunki refrakcyjne tego dnia.
Najważniejsze: być w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu 🙂 SUPER robota Michała!
Bądź świadomy, że w swojej symulacji bardzo oszukiwałem. W Popradzie na 700 metrach n.p.m. była inwersja radiacyjna. Obserwatorium leży na takiej wysokości. Cały popradzki pionowy profil temperatury przesunąłem o pół kilometra w dół i dopiero w taki sposób jako-tako uzgodniłem obliczenia ze zdjęciem, które zrobił Michał.
Oczywiście nie ma możliwości, żeby na całym 372-kilometrowym dystansie panował taki sam pionowy rozkład temperatury. Przewidywania na podstawie teorii są tylko orientacyjne i nie są w stanie odtworzyć zmian zachodzących podczas obserwacji. Pietrosul w końcu pokazał się tylko na krótko. Dlatego uciekłem się do nakładania zdjęć. Sam nie byłem z początku pewny, co tam wyszło :-).
Najlepiej warunki z tego poranka widać na zdjęciach na blogu Bartka obserwacyjny.blogspot.com, który — nota bene — uważam za jeden z absolutnie najlepszych w tematyce dalekich obserwacji. To prawdziwa kopalnia perełek! Jest tam świetna dokumentacja — kilka wpisów z tego samego poranka, pokazujących zdjęcia od niesamowicie podniesionego, omawianego tu Pietrosula, przez wyraźnie wyniesione Gutaie, Vlădeasę, przez Tokaj-hegy (545 m), Sátor-hegy (460 m) i wreszcie Tatry — czyli rozpiętość blisko 400 km!
To doskonały przykład tego wyjątkowego „warunu” — z krystalicznie czystym powietrzem i wysokim ciśnieniem. Przeglądając te wpisy i patrząc na Podtatrze, zobaczyłem, że w rejonie Popradu działy się wtedy prawdziwe cuda! Miraże na wzniesieniach poniżej 1000 m wyglądały po prostu niesamowicie.
Ta inwersja radiacyjna musiała mieć naprawdę duży wpływ — i to na sporym niezmiennie dystansie — ci, którzy akurat wtedy byli w terenie, mieli szczęście…
Nota bene przypomnijcie sobie Marsz Mandarynów ze Zwornika na blogu Czarnego. To był dzień cudów i noc cudów – Bełchatów i Bozy Dar a krotko przed wschodem Góry Świętokrzyskie w mega niekorzystnych azymutach i oczywiście garbik Góry Kamieńsk
Kolejna rzecz to sposób na Pietrosa. – ustawić azymut i godzinną bądź przez caly czas trwania obserwacji sekwencję zdjęć co minutę lub częsciej a drugim sprzętem zając się innymi azymutami. Mnogośc kierunków do DO na Łomnicy przyprawia o zawrot głowy niestety podczas takich warunków
Gratulacje wspaniałej obserwacji!
Pietrosul Rodnei z Łomnicy był czymś w rodzaju “fantazji”, a jednak się udało. Kolejną taką fantazją jest obserwacja Baraniec -> Alpy. Z tego co pamiętam, problemem jest Wielka Fatra na drodze promienia światła, położona blisko Barańca.
Czy istnieje choć minimalne prawdopodobieństwo zaistnienia warunków atmosferycznych pozwalających na taką obserwację?
PS Śledzę stronę od wielu lat, choć sam nie zajmuję dalekimi obserwacjami (to mój pierwszy komentarz). Obserwacja Pietrosula trochę rozbudziła wyobraźnię. Na Baraniec można wejść żółtym szlakiem legalnie w sezonie zimowym (nie jest zamknięty)
Wielka Racza przy warunkach jak dla Barańca mogłaby również zawrócić w głowie 😉 Pozdrawiam
Przeszkoda terenowa między Barańcem i Śnieżnikiem Wiedeńskim jest na tyle wysoka, że bardzo, ale to bardzo utrudnia ewentualną obserwację. Wolę nie używać słowa “uniemożliwia”, bo już parę razy niemożliwe stało się jednak możliwe :-).
Po raz kolejny przypomnę (choć prawie wszyscy o tym wiedzą), że nie zależący od wysokości współczynnik refrakcji jest ideą platońską :-). Prawdziwa kuchnia dalekoobserwacyjna znajduje się w stosunkowo cienkiej warstwie powietrza, w której współczynnik załamania światła (c/v – prędkości swiatła) tak szybko spada z wysokością, że współczynnik refrakcji (R/r – promienie krzywizny) lokalnie potrafi nawet zbliżyć się do 1. Tak dzieje się dość często w obrębie przygruntowej inwersji radiacyjnej (vide nocne obserwacje świateł na wieżowcach Warszawy). Podczas inwersji osiadania tworzy się znacznie grubsza warstwa powietrza, w której temperatura rośnie z wysokoscią wolniej, ale też panują w niej nietypowo korzystne warunki refrakcyjne.
Z naszego punktu widzenia, warstwa inwersyjna powinna znajdować się nisko, ale przy tym na tyle wysoko, żeby przeszkody za bardzo z niej nie wystawały – bo zablokują linię widzenia. W przypadku Alp z Barańca te wymagania są, że tak powiem, trudne do pogodzenia. Co – powtarzam – nie znaczy, że obserwacja jest na 100% niemożliwa :-).
Wielkie dzięki za wyjaśnienie!