Alpy ze Śnieżnika!!! MOST WANTED!!!
27 grudnia 2024.
Czwarta obserwacja Alp z Polski – Artur Robak
Rankiem 27 grudnia 2024, ze szczytu Śnieżnika (po wieczornej obserwacji Alp z Pradziada) Artur sfotografował Alpy,na których widać zalegający śnieg. W idealnych warunkach pogodowych – bezwietrznie i sucho – udało mu się dostrzec Masyw Schneeberg z odległości 282 km. Była to jego druga taka obserwacja. Gratulujemy !
Zachęcamy też do relacji autora na jego blogu:
18 grudnia 2023.
Trzecia obserwacja Alp z Polski – Robert Jamróz
18 grudnia Robert spełnił swoje marzenie dokonując obserwacji Alp z terenu Polski. Po wielu próbach (jak pisze na blogu: po 27 krotnym odwiedzeniu szczytu!) udało się zaobserwować masyw Schneeberg. Autor udał się na szczyt Śnieżnika nocą, aby być na miejscu obserwacji na długo przed świtem. Alpy udało się zaobserwować na dobrą chwilę przed wschodem Słońca, chwilami widoczne były nawet gołym okiem. Autor po pobycie w pobliskim schronisku, wrócił na szczyt wieczorem i po zachodzie Słońca ponownie udało mu się złapać Alpy z Polski.
Zdjęcie przedstawia: Schneeberg(Klosterwappen) 2079 m n.p.m., Alpy Styryjsko-Dolnoaustriackie na wschodnim krańcu austriackich Północnych Alp Wapiennych.
Zdjęcie wykonano z: Śnieżnik 1424 m n.p.m.
Odległość: Schneeberg(Klosterwappen) – 282,4 km
Zdjęcia wykonano dnia: 2023.12.18
Autor: Robert J
Sprzęt: Nikon D780 + nikor 24-120mm/Tamron 150-600 mm G2
**********************************************************************************
15 luty 2021.
Druga obserwacja Alp z Polski – Artur Robak i Tobiasz Rangno
Wyczyn Krzyśka S. w dniu 2.01.2020 roku otworzył nowy rozdział dalekich obserwacji w naszym kraju.
Po przeszło rocznym czasie oczekiwania mamy powtórkę tej niesamowitej obserwacji, tym razem o poranku.
Z wielkim uznaniem i gratulacjami od całej redakcji i dalekoobserwacyjnej społeczności prezentujemy dziś fotografie Artura i Tobiasza z dnia 15.02.2021 roku wykonane ze szczytu Śnieżnika.
Na początek zdjęcia Artura oraz azymut obserwacji:
oraz zdjęcia Tobiasza – zwróćcie uwagę na ośnieżoną kulminację Schneeberga grubo po wschodzie Słońca. GRATULACJE PANOWIE!
Zdjęcia przedstawiają: Masyw Schneeberg (Alpy Styryjsko-Dolnoaustriackie), widziane ze Śnieżnika
Zdjęcia wykonane dnia: 15.02.2021.
Odległość: Klosterwappen 281.7 km
Autor: 500 mm (Artur Robak), Tobiasz Rangno
Aparat: Pentax K 70 + Sigma APO EX DG 100-300 mm f/4 +TC Sigma APO EX DG x2 – Artur, Nikon D750 + Sigma 150-600 C -Tobiasz
**********************************************************************************
2 stycznia 2020.
Pierwsza udokumentowana obserwacja Alp z Polski – Krzysiek.S
Alpy ze Śnieżnika w warunkach mirażu inwersyjnego.
Analiza warunków gwarantujących widoczność Klosterwappen i Heukuppe ze Śnieżnika. Dane, użyte w obliczeniach, pochodzą z pomiaru (sondowania) wykonanego w Prostejovie, dnia 2 stycznia 2020, o godzinie 12. Dane są udostępniane przez Uniwersytet Wyoming pod adresem:
http://weather.uwyo.edu/upperair/sounding.html
Uzupełnienie wpisu: autor Krzysztof S. –
Symulacja online (podniesiona o 120m)
Zdjęcia przedstawiają: Masywy Schneeberg i Rax (Alpy Styryjsko-Dolnoaustriackie), widziane ze Śnieżnika
Zdjęcia wykonane dnia: 02.01.2020.
Odległość: Klosterwappen 281.7 km, Heukuppe 292.3 km
Autor: Krzysiek S. , opisy i wykresy : Krzysiek.S, Andrzej Wojciechowski
Aparat: Fujifilm Finepix HS10
Podobne wpisy:
- Alpy Austriackie z Ostredoka. MOST WANTED!!!
- Tatry Wysokie widziane z Salomina [Most Wanted!]
- Wyżyny czeskie i Szumawa spod wielkiego Szyszaka [MOST WANTED!]
- Beskid Śląski i Żywiecki z Kalenicy!!!
- Tetes de Chabriere i Puy de la Seche (Alpy Prowansalskie) widziane z Pic du Canigou (Pireneje) [Rekord Świata DO – 381 km]
A czy 250km z PL do PL to nie czasem Tatry (Wysokie, Slowackie) z Góry Kamieńsk nad Bełchatowem?
Przyznam, że marzę o tym strzale tak już pozaalpejsko 🙂
@Krukarius. Nie. Choć wiemy ze zdjęć powyższych, że podniesienie o 150 m jest możliwe (a o tyle każą się wznieść symulacje), to i tak z Góry Kamieńsk do Łomnicy (która i tak już jest po Słowackiej stronie przecież) jest “tylko” 231km.
PL do Pl to Sowia-Babia.
Nie czytałem wszystkich komentarzy i być może to już zostało tu opisane, ale… Kilkanaście lat temu będąc zimą, przy ostrym mrozie, bezchmurnym niebie na Łomnickim Szczycie zrobiłem zdjęcie zwykłym Nikonem 40XD odległym, ośnieżonym, będącym w kierunku zachodnim górom. Z mapy wynikało, że to mogły być Sudety. Czy to jest realne?
Dokładnie Sudety Wschodnie czyli Wysoki Jesionik, podsyłaj foto Gustaw. Masz coś w kierunku wschodnim?
Zacznę od złożenia serdecznych gratulacji kolegom, którzy tej zimy uwiecznili Śnieżnik (Wiedeński) ze Śnieżnika! Bardzo się cieszę, że wystarczająco dobra widzialność zdarza się częściej, niż raz na kilkanaście lat. Liczę na kolejne obserwacje i jestem przekonany, że każda będzie na swój sposób jedyna i niepowtarzalna.
@Adi: tak, około 250 km jest z Wielkiej Sowy do Babiej Góry. Obawiam się jednak, że widok z Wielkiej Sowy nie zostanie szybko zarejestrowany z bardzo prostej przyczyny – wieża jest załogowa i nikt jej nie otworzy zimą o bladym świcie, gdy warunki będą optymalne. Prędzej już w drugą stronę, z Babiej Góry wieczorem. Dlatego w Sudetach stawiam raczej na Kalenicę.
Jak miło ujrzeć ośnieżony Schneeberg z terytorium Polski w świetle dziennym . Na ten widok , a wczesniej na zdjęcia Krzyśka czekaliśmy latami 🙂
Pełen szacun dla Autora. W mroźny poranek wspiął się na Śnieżnik i spędził tam sporo czasu na fotografowaniu. Musiał przewidzieć, że ma po co iść. A warunki były diametralnie inne od tych 2 stycznia 2020. Wtedy był ciepły wyż z bardzo silną i niską inwersją z osiadania dającą potężny miraż. Teraz w mroźnym i suchym arktycznym powietrzu była wyraźna przyziemna inwersja utrzymująca zanieczyszczenia a ta z osiadania prawie się nie zaznaczyła. Obraz Śnieżnika jest nie zdeformowany przez miraż bo go nie było. Krzyśku_S jak to się ma to do Twoich obliczeń, że bez mirażu jest niewidoczny? Czy mógłbyś tutaj obliczyć drogę światła? Sondaż z Prostejova jest tu http://weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding?region=europe&TYPE=TEXT%3ALIST&YEAR=2021&MONTH=02&FROM=1500&TO=1512&STNM=11747 , dane meteo z pobliskiego Seraka https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11730&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12 , z Brna https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11723&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12 , z Hirschenkogel ( 1325 mnpm i ok 20 na zach od Schneeberga ) https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11384&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12
I jeszcze jedna uwaga. Taka obserwacja jeszcze kilka lat temu byłaby niemożliwa. W drugiej połowie lat 70-tych i w 80-tych ubiegłego wieku dość często bywałem zimą na Śnieżniku ale nigdy nie widziałem wtedy Karpat. Teraz dzięki obostrzeniom odnośnie sposobu ogrzewania domów i zdyscyplinowaniu czeskiego społeczeństwa a także likwidacji uciążliwego przemysłu jakość powietrza nad Czechami uległa radykalnej poprawie. Z niecierpliwością czekam na podobne efekty w naszym kraju. Obym zdążył dożyć do tego momentu.
Pełen szacun dla Autora. W mroźny poranek wspiął się na Śnieżnik i spędził tam sporo czasu na fotografowaniu. Musiał przewidzieć, że ma po co iść. A warunki były diametralnie inne od tych 2 stycznia 2020. Wtedy był ciepły wyż z bardzo silną i niską inwersją z osiadania dającą potężny miraż. Teraz w mroźnym i suchym arktycznym powietrzu była wyraźna przyziemna inwersja utrzymująca zanieczyszczenia a ta z osiadania prawie się nie zaznaczyła. Obraz Śnieżnika jest nie zdeformowany przez miraż bo go nie było.
Krzyśku_S jak to się ma to do Twoich obliczeń, że bez mirażu jest niewidoczny? Czy mógłbyś tutaj obliczyć drogę światła? Sondaż z Prostejova jest tu http://weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding?region=europe&TYPE=TEXT%3ALIST&YEAR=2021&MONTH=02&FROM=1500&TO=1512&STNM=11747 , dane meteo z pobliskiego Seraka https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11730&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12 , z Brna https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11723&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12 , z Hirschenkogel ( 1325 mnpm i ok 20 na zach od Schneeberga ) https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11384&decoded=yes&ndays=2&ano=2021&mes=02&day=15&hora=12
Pierwsze, lepsze warunki fenowe i spokojnie można było by oglądać ten widok, nawet gdyby wszystkie zakłady przemysłowe w okolicy sumiennie pracowały by na szarfy z wielokrotnym przebiciem 100% normy…
@Czarny: w warunkach fenowych nic byśmy nie zobaczyli bo wtedy przelewa się masa powietrza przez góry i na ogół występuje mgła a w najlepszym wypadku silne zmętnienie. Tu potrzebne jest zastoisko chłodu w dolinach i osiadanie powietrza z wyższych warstw troposfery
@wicio: nie zawsze musi tak być. Zdjęcia Tatr z Salomina zostały zrobione podczas tworzącego się fenu. Poprad pokazywał wilgotność jak diabli, ale tylko do około 2200 m n.p.m. (tam na pewno były chmury, zresztą wyszły na zdjęciu, nad Tatrami Zachodnimi), a powyżej powietrze suche jak przysłowiowy pieprz i w dodatku z inwersją.
@wicio: jeszcze co do warunków podczas obserwacji Schneebergu. Rok temu “zmirażowały się” tylko niższe partie gór, około 1800 m n.p.m. Partie szczytowe były zniekształcone (spłaszczone), ale to nie był miraż! Ten bowiem pojawia się wtedy, gdy punkt obserwowany i obserwatora może łączyć (potencjalnie) więcej niż jedna linia widzenia.
@Krzysiek_S:oczywiście nie ma 100 % reguł. Trochę inaczej wygląda sprawa przy obserwacjach szczytów z nizin. Tutaj suchy fen bardzo pomaga, bo często wtedy warstwa czystego powietrza nad inwersją osiada bardzo nisko po stronie zawietrznej. Wielokrotnie obserwuję takie zjawiska z dachów we Wrocławiu, gdy wyraźnie widać Karkonosze przy braku widoczności Kocich Gór! Nieco inne warunki są wymagane przy bardzo dalekich obserwacjach odległych gór. Tutaj istotna jest wyjątkowa przejrzystość powietrza a takie parametry ma na ogół to osiadające z wyższych warstw troposfery, dlatego im mniejsza jest prędkość wiatru to tym lepiej. Fen powoduje podpiętrzenie dolnych, zanieczyszczonych warstw powietrza a tym samym zmniejsza jego przejrzystość. To oczywiście teoria a praktyce zdarzają się różne dziwaczne sytuacje.
@Krzysiek_S. Miraż to jest kwestia nazewnictwa. Klasyczny – z odwróconym lub podwójnym obrazem w swobodnej atmosferze występuje niezwykle rzadko. W moim środowisku obserwatorów górskich każde zniekształcenie obrazu uważane było za miraż, więc dla mnie w tym przypadku jest.
@wicio. Odkąd fotografuję przy warunkach fenowych, to zwykle trafiam na bardzo suche powietrze i naprawdę porządną “żyletę”. Fen skutecznie usuwa wszelkie aerozole i wszelkie inne złe rzeczy które rozpraszają czy nawet absorbują fotony. Jeśli piszesz o kiepskich warunkach przy fenie, to zapewne chodzi ci o wał fenowy który skutecznie przykrywa czapą szczyty. Jednak tuż przed pojawieniem się czapy jest zwykle bardzo dobra widzialność. Pisząc o warunkach fenowych, chodzi właśnie o ten czas przed pojawieniem się wału chmur. Na tej samej zasadzie jeśli ktoś pisze o dobrych warunkach podczas inwersji, to nikomu nie chodzi o rozstawianie statywu i marznięcie gdzieś w warstwie podinwersyjnej.
Jak chodzi o definiowanie mirażu, to jak potraktować np. deformacje obrazu spowodowane przez turbulencje w atmosferze? Trudno uznać to za miraż, a zniekształcenie obrazu jest? Jest!
@Czarny: Ogólnie fen to wymuszone przelanie się mas powietrza przez barierę górską. Jeżeli to powietrze jest wilgotne to tworzy się wał fenowy zakrywający grzbiet gór. Nadmiar wilgoci osiada wraz zanieczyszczeniami na roślinności i innych przedmiotach jako osad ciekły lub sadź. Po stronie zawietrznej spływające powietrze ogrzewa się i osusza – w doliny dociera już jako ciepłe, suche i czyste. Przy suchym powietrzu nie dochodzi do kondensacji na grzbiecie gór, a więc nie zachodzi też proces oczyszczania ale ponieważ na opada ono niżej niż się wznosi na stronie dowietrznej to jakby pociąga z sobą czystą warstwę nad inwersyjną i w wyniku turbulencji następuje mieszanie. Dlatego tutaj też widzialność bywa dobra. Ale to wszystko dotyczy przedpola gór. Na szczytach w warunkach fenu mamy zawsze pogorszenie widzialności, chociaż niedługa droga światłą w zanieczyszczonej warstwie może nie dać istotnego zmniejszenia odległości widzenia.
Oczywiście to teoria a w praktyce mamy różne, mieszane sytuacje.
@wicio: Decydujące zdają się cechy mas powietrza po nawietrznej. Jeżeli porównać dwie, o takich samych temperaturach, jedną wilgotną a drugą tak suchą, że nie dochodzi do kondensacji, to po zawietrznej ta sucha i tak będzie bardziej sucha, niż byłaby ta wilgotna. Kluczowe robi się zapylenie – jeśli “na dzień dobry” byłoby już niskie, to brak oczyszczania nie ma tragicznych następstw dla widzialności.
Czarny ma na myśli zapewne to, że po zawietrznej, tak czy inaczej wywieje wszystkie nagromadzone wcześniej zanieczyszczenia.
@Krzysiek_S: Też mi się wydaje, że Czarnemu chodzi o widzialność po stronie zawietrznej a nie na szczytach a w tym poście omawiamy widoczność odległych pasm ze szczytów.
W praktyce na widzialność w czasie fenu wpływa tak bardzo wiele czynników, że bywają niespodzianki. Oczywiście decydujące znaczenia ma tu czystość masy powietrza po stronie dowietrznej a ta bywa różna. Potrafi dotrzeć pył z Afryki – jak w zeszłym tygodniu, czy smog z krajów Bałkanów, gdzie mają podobne problemy jak u nas. A przy fenie z pd-zach możemy mieć czystą masę powietrza znad Atlantyku dodatkowo przetransformowaną przen fen w Alpach.
Suchy fen jest tu o tyle gorszy, bo nie zachodzi proces kondensacji, który decyduje o zatrzymywaniu zanieczyszczeń na barierze górskiej. W tym przypadku jest decydujący udział warstwy nad inwersyjnej w powietrzu opadającym po stronie zawietrznej a ten zależy od dynamiki przepływu oraz wysokości i intensywności inwersji
@wicio: W ten sposób zatoczyliśmy koło i wracamy do obserwacji z Salomina:
https://dalekieobserwacje.eu/tatry-wysokie-widziane-z-salomina-most-wanted/
W szczególności zwróć uwagę na zdjęcia z 31 października 2018, autorstwa Michała Skiby.
Warunki były fenowe i w dodatku wilgotna masa powietrza została przyciśnięta tak, jak to opisałeś, przez czyste powietrze nad inwersją. Najwyższe partie Tatr wystawały nad chmury, ich obraz został dodatkowo wydźwignięty, dzięki inwersji, a na północ od gór powietrze zostało wyczyszczone aż do poziomu gruntu. Dzięki temu widzialność ze skraju Wyżyny Lubelskiej przekraczała 200 km i jednocześnie widoczne były Tatry. Zachodziłem wtedy w głowę, co zostało uwiecznione na szerszej panoramie, na prawo od Tatr Wysokich. Żadne góry mi tam nie pasowały! Dopiero gdy zapoznałem się z wynikami sondowania z Popradu, zrozumiałem, że to jest wał fenowy.
@Krzysiek_S: Tego dnia pogoda w Tatrach była bardzo zmienna. Sondaż z godz 12 zdecydowanie się różni od tego z 00. Wg danych z Łomnicy https://www.ogimet.com/cgi-bin/gsynres?lang=en&ind=11930&decoded=yes&ndays=2&ano=2018&mes=10&day=31&hora=18 w samo południe porywy wiatru były najsilniejsze i wtedy też występowała mgła. Natomiast rano i po południu powietrze było suche. Na przedpolu Karpat dzień był bardzo ciepły i suchy, choć wiatr nie taki silny – Tarnów i Sandomierz podaje prędkość 2 – 3 m/s, niestety brak danych o porywach. Zdjęcia były robione po południu i wtedy wiatr odchylał się już na kierunek pd i pd-wsch. Typowy suchy fen na skraju rozległego wyżu znad wsch Europy. Istotne jest jednak tutaj to co się działo kilka dni wcześniej wcześniej : silny fen wyczyścił zastoiska chłodu i otworzyło drogę dla ciepłego powietrza znad inwersji (osiadającego z wyższych warstw troposfery) do powierzchni ziemi na przedpolu gór.
Aha, to nie fen a halny, bo takie nazewnictwo obowiązuje w Karpatach
@Krzysiek_S: las na Wielkiej Sowie jest jeszcze (po pożarze) dość niski a na wieżę można kawałek wyjść zanim nas zatrzymają stalowe drzwi. Stamtąd jest widok w kierunku wschodnim. Wydaje mi się, że potencjalnie jest możliwość dostrzeżenia Babiej pomimo zamknięcia wieży. No ale na odpowiednie warunki trzeba jeszcze trochę poczekać.
@wicio: Byłem na Wielkiej Sowie jakieś półtora roku temu i czubki koron drzew znajdowały się mniej-więcej na tym samym poziomie, co drzwi na wieżę. Niestety, warunki trafiły się fatalne i nie mam pojęcia, czy nad tym lasem widać horyzont.
Tylko że czas pracuje na naszą niekorzyść, bo drzewa powoli, lecz nieubłaganie rosną. Dlatego wolę odpuścić tych parę kilometrów i wybieram wieżę na Kalenicy.
really interesting
Witam, będąc w urlopie namówiłem żonę wejść na snieznik właśnie za sprawą tych dalekich obserwacji które są naprawdę genialne.
Pogoda dopisywała więc zazucalem okiem w dalekie strony w poszukiwaniu odległych szczytów.
Teraz porównując zdjęcia mam zdjęcie zrobione w tym właśnie kierunku i niechcial bym dziwnie zabrzmieć bo robiłem zdjęcie telefonem ale jak by ktoś mógł zucic na to okiem i rozwiać moje wątpliwości 🙂
@ Beh 88 podeslij na skrzynke chetnie zobaczymy
Na którego maila?
Aż chce się tam być i pooddychać tym powietrzem! W zimę trzeba będzie odświeżyć biegówki i ruszyć na Śnieżnik od wyciągu Żmija ;)! Gratuluję obserwacji!
Śnieżnik zimą jest piękny! Często jeździmy tam ze znajomymi i wyruszamy z parkingu “Przełęcz Puchaczówka” – długa trasa, ale widoki niesamowite!
Oczywisty dowód na to, że modele Ziemi jakie znamy kłamią.
Tych gór nie powinno być widać – kropka.
Oczywiście zero reakcji świata nauki, jakieś brednie o inwersji.
Oj maksiu, maksiu… Nawet jeśli sam nie nosi, to na pewno widział kiedyś człowieka w okularach. Widział grę światła w rozgrzanym powietrzu nad jezdnią. Może nawet w szkole pokazali mu pryzmat. Ale nie, nie widzi żadnych powiązań, nie chce mu się niczego poszukać, wszystko to brednie… Ech… szkoda gadać.
Robert, z przyjemnością składam gratulacje na tym forum. Trzecia udokumentowana obserwacjacja Alp ze Śnieżnika jest zupełnie inna, niż dwie wcześniejsze. Silnie wypiętrzone optycznie Klosterwappen i Keiserstein (tylko te dwa szczyty, ich niższych sąsiadów tak nie zniekształciło) widzimy po raz pierwszy.
Powiedziałbym, że mamy “Dwie wieże” i “Powrót króla” w jednym :-).
Ech… obserwacjacja… chyba za bardzo się podekscytowałem.
Zrobiłem symulację tego widoku, według danych pomiarowych z Prostejova. Jej przewidywania są nazbyt optymistyczne – zobaczcie, gdzie Waxriegel i Miesriegel wyszły w obliczeniach, a gdzie widać je naprawdę. Gdyby wzdłuż całej linii widzenia panowały jednakowe warunki termiczne, to wypiętrzyłoby znacznie więcej. Może nawet udałoby się przekroczyć 300 km.
https://chkw386.ch.pwr.wroc.pl/~strasbur/widoki/Schneeberg-Robert/S-opis.jpg
Z czego wynika różnica odległości Klosterwappen , na zdjęciach Pana Roberta to 282,4 km, a Pana Krzysztofa 281,7 km.
Czy z Polski możliwa jest obserwacja 300 km ?
Wynika zapewne z różnych sposobów obliczania odległości między szczytami. W moich obliczeniach używam długości odcinka prostej łączącej dwa punkty, więc dają one najmniejszy możliwy wynik. Można jednak inaczej, tak jak to robią lotnicy, marynarze i piechurzy: wzdłuż krzywej, powiązanej z powierzchnią elipsoidy.
Żeby to nie budziło wątpliwości, podam przykład skrajny: ile wynosi odległość między biegunami Ziemi? Po prostej: 2 razy promień biegunowy, czyli 12714 km – tylko że ta droga prowadzi przez jądro planety. Wędrując po powierzchni, otrzymujemy około 20000 km.
Nie zamierzam wchodzić w jałową dysputę, który sposób jest prawidłowy. Są różne i tyle, a w dodatku prowadzą do rozbieżności w opisach dalekich obserwacji :-).
Taka krzywa (najkrótsza droga na powierzchni kuli) nazywa się ortodroma, ale jak uwzględnia się w niekulistość Ziemi i różnice wysokości szczytów – nie wiem. Metoda, którą stosuję, jest przynajmniej prosta, jak konstrukcja cepa :-).
Jeszcze druga sprawa. Długi czas myśleliśmy, że po najbliższe ponadtrzystukilometrowe obserwacje trzeba wybrać się w słowackie Tatry (Łomnica), lub w Niskie Tatry (Kral’ova hol’a). W zeszłym roku zrobiona została obserwacja Babiej Góry ze Ślęży: https://dalekieobserwacje.eu/babia-gora-oraz-beskid-slaski-widziane-ze-slezy-240-rekord-pl-pl/ i niewiele zabrakło, żeby Łomnica i Lodowy wyszły zza horyzontu. Jeśli więc przytrafi się “jeszcze lepsza” inwersja, to wtedy będziemy mieli szansę na 300 km z Polski.
Nie należy się jednak spodziewać, że będzie łatwo i szybko. Warunki muszą być nadzwyczajne.
Rumuńska Buteasa z Mięguszowieckiego Szczytu (340 km) nie wymaga az tak ekstremalnej refrakcji, lecz wyzwaniem byłoby przede wszystkim wejście tam w warunkach zimowych.
To prawda, jest taka możliwość. Problemem jest położenie punktu obserwacyjnego na terenie TPN, w miejscu, w które nie prowadzi znakowany szlak. Obserwator nigdy nie ma zagwarantowanego sukcesu, za to wchodząc na takie miejsce, musi się liczyć z mandatem karnym.
Poza tym to wcale nie musi być w zimie, gdy nad Niziną Panońską lubi zalegać wilgotne powietrze, a inwersja jest zwykle zwyczajnie za wysoko na jakiekolwiek obserwacje. Wymagane do obserwacji warunki refrakcyjne są spełniane w każdy w miarę chłodny, jesienny dzień. Wielokrotnie pisałem, że “standardowy” współczynnik refrakcji, wynoszący około 0.13, charakteryzuje raczej dni ciepłe (czyli przede wszystkim późna wiosna i lato), z temperaturą szybko spadającą przy wzroście wysokości. A to wszystko znaczy, że przynajmniej nie grozi śmierć w lawinie.
Trzeba więc zwerbować jakiegoś taternika, który może legalnie wchodzić na Mięguszowiecki :-).
Szlaku nie ma, ale teren jest udostępniony dla taternictwa. Według polskich przepisów oznacza to, że każdy może się legalnie wspiąć po zarejestrowaniu się na stronie internetowej lub wpisaniu do tradycyjnej książki wyjść. Widoczność jest teoretycznie możliwa ze wszystkich Mięguszowieckich Szczytów, można więc wybrać najłatwiejszy do wejścia.
A to ciekawe, bo nie miałem pojęcia o takiej możliwości. Każdy człowiek “z ulicy”, nawet bez zrobionego kursu taternickiego? Nie zrozum mnie źle, ale jeśli coś takiego dotyczy każdego “terenu udostępnionego do taternictwa”, to wystarczyłoby, żebym w przypływie szaleństwa wpisał się do księgi wyjść i wlazł (w dodatku na żywca) w szóstkową drogę na Kazalnicę Mięguszowiecką, to nikt by mnie nie mógł powstrzymać? Trudno mi w to uwierzyć…
“Taternicy nie muszą posiadać żadnego specjalnego dokumentu potwierdzającego umiejętności taternickie, np. karty taternika. Nie muszą również być członkami Polskiego Związku Alpinizmu ani innych organizacji i stowarzyszeń górskich. Jedynym obowiązkiem wynikającym z aktualnych przepisów związanych z położeniem terenów wspinaczkowych na obszarze parku narodowego jest konieczność dokonania wpisu do Książki Wyjść Taternickich lub dokonanie rejestracji wyjścia na stronie internetowej: wspinanie.tpn.pl”
Źródło: tpn.gov.pl/taternictwo-powierzchniowe
Dziękuję. W sumie można powyższe potraktować jako ukłon w stronę wolności – cytując Aleksandra Lwowa: “każdy ma prawo zabić się w górach”.
Czyli wystarczy się zarejestrować, a po powrocie zgłosić ten fakt – bo w ten sposób zawsze działały księgi wyjść. Mnie bardzo się takie zasady podobają, chociaż sam coraz mniej nadaję się do korzystania z nich. Jeśli nie prowadzą one do masowego uprawiania “taternictwa” przez osoby słabo orientujące się w górach, za to zostawiające po sobie śmieci w każdej dziurze, to OK.
Rozumiem, że jednocześnie obowiązują takich delikwentów ograniczenia w godzinach, w których dozwolone jest poruszanie po terenie TPN, więc wyjście na wschód Słońca raczej odpada. Coś za coś. To niestety może stanowić poważną przeszkodę, bo szanse na obserwację aż tak daleką, w pełnym świetle słonecznym, są znacznie mniejsze niż o świcie. Za dużo rozproszonego światła.
A jeśli chodzi o Ślężę, ile razy teoretycznie widać w ciągu roku lub jest szansa na Tatry z niej?
Na tak postawione pytanie nie sposób odpowiedzieć, bo po pierwsze obserwacja Tatr nigdy jeszcze nie została stamtąd zarejestrowana. Nie ma miejsca na żadną statystykę. Teoretycznie można sobie przewidywać, ale na podstawie pomiarów z dwóch miejsc – Wrocławia i Popradu. Nie ma tak, żeby na całej odległości panowały jednakowe warunki, a do zbudowania lepszego modelu rzeczywistości brakuje danych.
Jeśli chodzi o obserwacje Beskidów, to też nie ma bogatego materiału porównawczego, bo co nam daje jedna obserwacja, z miejsca tak łatwo dostępnego i tłumnie odwiedzanego (ale nie w grudniu o świcie), jak Ślęża? Tyle, że korzystne warunki zdarzają się rzadko. Trzeba po prostu bywać i obserwować.
Tak faktycznie najnowsza obserwacja jest już obserwacją piątą a nie czwartą. Robert J. widział Alpy dwa razy. Rano i wieczorem, choć tego samego dnia.
Jeśli będziemy tak drobić, to Ty chyba też widziałeś Alpy rano i wieczorem :-).
Cześć, tu Horní les u Nyklovice 774m
49°35’28.565″N, 16°20’31.422″E
No dobra, wprawdzie tutaj od jakiegoś czasu bywają głównie spamboty, ale za to żadne recaptcha nie wysyła mnie na drzewo, gdy piszę komentarz – co niestety dzieje się na blogu Artura. Wypowiem się zatem tutaj :-).
Po pierwsze – serdeczne gratulacje. Fotografie mają tym razem nie tylko walor dokumentacyjny, tylko są po prostu ładne. Po drugie – nie jest wykluczone, że Artur tym razem zrobił obserwację trzystukilometrową. Niestety, nie jestem w stanie przekonująco tego udowodnić, chociaż spędziłem nad tym materiałem trochę czasu.
Zacznijmy od tego, że trafiły się wyjątkowe warunki refrakcyjne, w których popodnosiło wysoko wzgórza koło Brna, odległe o około 125 km. Popatrzcie na zdjęcia 2 i 3. Na lewo od masywu Schneeberg, nad tymi wzgórzami, ciągnie się pas albo wysokiej mgły, albo odległych chmur, nie kończący się na azymucie Niederwechsel. Wygląda wprawdzie podejrzanie, ale niczego w nim nie potrafiłem zidentyfikować, a pozorne wzniesienia nie zgadzały się z azymutami szczytów.
Jest jednak jeszcze coś. co wygląda jak kontynuacja grzbietu na lewo od Waxriegel, poniżej tego pasa mgły. Tak naprawdę nie ma tam żadnego grzbietu, tylko mogą się pozornie zlewać ze sobą odleglejsze szczyty. Właśnie tam, za górą Vlkov, mógłby(!) być widoczny silnie spłaszczony Stuhleck.
Stuhleck ma wprawdzie tylko 1782 m n.p.m. i jest 20 km dalej, niż Klosterwappen, a według obliczeń nie powinien się “wychylać”, ale refrakcja mogła spłatać figla.
Poza tym na prawo od Klosterwappen być może widać silnie spłaszczony obraz gór, aż do masywu Rax.
“wyjątkowe warunki refrakcyjne”-do tego stopnia, że ze znacznie niższego Starego Herstejna wyszedł mi tego dnia Grossglockner, którego nie powinno.
Zadziwiające jest dla mnie to, że skoro refrakcja wyniosła Klosterwappen (2076 m) tak wysoko, to nie „pociągnęła” za sobą również Heukuppe (2007 m), który jest przecież tylko minimalnie niższy. Wydaje mi się, że przy tak odległych obserwacjach (280–300 km) istotną rolę odgrywa nie tylko wysokość szczytu, ale i jego odległość. Klosterwappen leży o ok. 10 km bliżej obserwatora niż Heukuppe – być może właśnie ta różnica wystarczyła, by refrakcja „wyciągnęła” Klosterwappen ponad horyzont, a bardziej oddalony Heukuppe pozostał niewidoczny lub zbyt spłaszczony, by go jednoznacznie zidentyfikować.
Nie można też wykluczyć, że Heukuppe jest tam obecny, ale jego obraz zlał się z pasem refrakcyjnych zniekształceń albo utonął w warstwie zanikającego kontrastu.
Heukuppe wypadałaby dokładnie w miejscu, w którym bardzo spłaszczony optycznie grzbiet chowa się za lasem. No i rzeczywiście, widok z bardzo wyniesionym optycznie Schneebergiem i jednocześnie dużo słabiej Raxem może zaskakiwać.
Wprawdzie przy takiej odległości góry już bardzo szybko chowają się za krzywizną powierzchni Ziemi, gdy obserwator jest coraz dalej, więc 10 km robi dużą różnicę, ale warunki termiczne w atmosferze mogą dużo zmienić – vide ostatnia powtórka Warszawy z Gór Świętokrzyskich.
Przy bardzo dużym dodatnim pionowym gradiencie temperatury widać bardzo daleko, a wszystko jest pozornie spłaszczone. Tak było 5 lat temu. Dlatego bardzo by się przydały pomiary z Wiednia, zwłaszcza w kontekście ewentualnej widoczności Stuhleck (następne 10km dalej i w dodatku o 300 m niższy). Fajnie byłoby zrozumieć, dlaczego Schneeberg wygląda prawie jak z bliska, a cała alpejska reszta – nie.
He he, Wiedeń wrócił :-). Uniwersytet Wyoming ma nową stronę, na której na nowo pojawiły się obserwatoria usunięte kilka lat temu ze starej. Są oznaczone innym kolorem, co pewnie ma jakieś nieznane mi znaczenie, ale to nieważne. Grunt, że są dostępne dane pomiarowe.
No i tu wychodzi ciekawa sprawa. Wartości temperatury i ciśnienia zmierzone w nocy nad Prostejovem dają do współczynnik refrakcji niespełna 0.6 na wysokości 700 m n.p.m., natomiast nad Wiedniem – nieco ponad 1 na wysokości około 740 m n.p.m.
Mamy więc “kanał superrefrakcyjny”, który z jednej strony otwiera drogę trzystukilometrowym obserwacjom miraży szczytów 1700-1800 m n.p.m., a z drugiej – kieruje wszystkie linie widzenia na bardzo podobne wysokości horyzontalne ze Śnieżnika. Schneeberg jest bliżej i w dodatku wyższy, więc linia widzenia prowadząca od niego najwyraźniej nie wpadła w ten “kanał”, a dalej na północ rozchodzeniem światła rządziły warunki zbliżone do prostejovskich.
Byłoby to całkiem racjonalnym wytłumaczeniem różnic w wyglądzie masywów Schneeberg i Rax.
Dobrze, że mamy ten pomiar z Wiednia – to naprawdę kluczowa informacja.
Z mojej strony dorzucę jeszcze jedną metodę, której używam: robię krótką animację złożoną z 2–4 zdjęć wykonanych w krótszych lub dłuższych odstępach czasu. W ten sposób można zaobserwować ruch warstw przypominających chmury. Jeśli dana struktura porusza się poziomo, to z dużym prawdopodobieństwem jest to warstwa chmur lub inwersji. Z kolei brak ruchu lub oscylacje tylko w jednym miejscu mogą wskazywać na miraż albo na rzeczywisty szczyt.
Tak analizowałem np. obserwację Buteasy z Jasła oraz Łomnicy z Salomina – tam wyraźnie było widać ruch warstw i chmur, co pomagało w rozróżnieniu, co jest stałe, a co w ruchu.
A co, jeśli struktura się przesuwa i w zasadzie powinna być uznana za pasmo mgły, ale na azymutach szczytów “zwisają” z niej odwrócone miraże?
Z powrotem do zdjęć Artura i nowej strony Uniwersytetu Wyoming. Oprócz Wiednia jest na niej jeszcze kilka miejsc, w których w jakiś sposób sonduje się atmosferę. Np. na lotnisku w Graz (kawał drogi na południe) o 3 rano UTC. W ogóle o tym nie wiedziałem! Przypatrzyłem się danym z Wiednia, z Grazu i nawet z Budapesztu – nigdzie nie zarejestrowano warstwy powietrza o wilgotności na tyle wysokiej, żeby powyżej górskiego grzbietu utworzyły się chmury.
Owszem, są na odpowiednich wysokościach całkiem grube strefy o wilgotności 50-60%, ale to trochę za mało! Piszę o tym, bo zaczynam mieć wątpliwości, czy ten pas ciągnący się “bez końca” ma lewo od Schneebergu i znikający za wzniesieniem Bukovec jest rzeczywiście mgłą lub chmurami, czy jednak mirażem (choć mocno rozmydlonym).
Niestety obliczeniowo jestem raczej bezradny – nakarmienie programu danymi z Wiednia o północy UTC skutkuje mirażami o wiele za wysoko, a z danymi Prostejovskimi nie ma ich wcale.
Gdyby udało się dotrzeć do archiwalnych obrazów satelitarnych, to może udałoby się rozstrzygnąć, czy jakieś lokalne zachmurzenie tam było, czy nie.
Napiszę wprost – intrygowało mnie to, przeglądałem zdjęcia i jestem przekonany, że ten „układ chmur” po lewej stronie to w 95% Alpy. Moim zdaniem są tam obecne trzystukilometrowe szczyty – trzeba je tylko zlokalizować, umiejscowić, „wyciągnąć”. Być może to nie miraże, a faktyczne, zarysy wierzchołków (spłaszczone).
Ponieważ w komentarzach nie da się dodać grafik, zamieściłem wstępną wersję analizy jako roboczą notatkę na blogu. Dodałem przykładowe azymuty, a zdjęcie porównałem z symulacją przy założonej refrakcji 0.45 (wiem, że to wartość uśredniona), przy czym dodatkowo nieco „spłaszczyłem” symulację, ustawiając współczynnik wzrostu na 0.5. Oraz zdjęcie satelitarne bez chmur.
Tutaj link do próbnych opisów:
https://www.h300.pl/p/refrakcje.html
A to bardzo ciekawe, bo interpretujemy lewą stronę zdjęcia w zupełnie inny sposób. Mam swój opis, proponuję przenieść dyskusję na astropolis. Tam można załączać grafiki :-).
Możliwe, że popełniam gdzieś jakiś błąd – nie wykluczam. Bez grafik dyskusja robi się jednak trochę trudna. Najlepiej byłoby przenieść temat na astropolis, gdzie można swobodnie wrzucać zdjęcia.
Z całym szacunkiem do DO oczywiście
No to pod tym względem się zgadzamy :-). Muszę jeszcze trochę poprawić opis na właściwym zdjęciu, tak że chwilę. Ciąg dalszy już tam.
Dochodzenia ciąg dalszy. Na Waxriegel jest kamera internetowa: https://schneeberg.panomax.com/ – mają tam nawet archiwum. Dotarłem do poranka 27 grudnia 2024 i jakieś niewielkie pasemka wysokiej mgły (są zbyt nędzne, żeby nazwać je chmurami – niech meteorolodzy rozstrzygają) faktycznie się utworzyły.
Źródła moich podejrzeń najlepiej widać na zdjęciu nr 4. Na lewo od Schneebergu zaczyna się wspomniany wyżej pas, który chyba faktycznie jest tą wysoką mgłą. Poniżej niego, nad dużym masztem (Letovice) jest jednak wyraźnie zarysowany długi i prawie całkiem płaski grzbiet(?). Jeśli grzbiet górski, to pasuje do niego tylko Niederwechsel-Hochwechsel-Umschussriegel, w którym i tak nie ma wielkich różnic wysokości, a dodatkowo byłby zniekształcony przepuszczeniem przez prawdziwy walec wiedeński, czyli cienką warstwę powietrza z refrakcją zbliżoną do 1.
Bez tego walca nie można byłoby go zobaczyć, ale cena jest wysoka. W ogóle nie da się zidentyfikować kulminacji, a widziany kształt odzwierciedla niewielkie pofalowania warstwy inwersyjnej.
Brzmi wiarygodnie?
@Krzysiek_S Dane z sondowań na stronie Uniwersytetu Wyoming prezentowanie są nie tylko na 2 interfejsach – starszy oparty o cgi, nowszy o wsgi (do którego jak zauważyłeś dodano nowe miejsca jak Wiedeń itd ), ale także pochodzą z dwóch systemów FM35 oraz BUFR prezentowanych właśnie w dwóch kolorach. FM 35 – zawiera dane tylko dla kluczowych, standardowych poziomów ciśnienia lub wysokości , BUFR często zawierają pomiary z niemal całego lotu sondy. Porównaj dane dla Prostejova pod róznymi interfejsami i dla róznych systemów i zobaczysz różnicę.
Zauważyłem. Danych jest tyle, że aż zacząłem podejrzewać, że są interpolowane. Mówisz, że pełny to zapis pomiaru?
Jak by nie było, są one “za silne”, jeśli chodzi o przewidywanie widoku. Chciałoby Ci się wygenerować wirtualny krajobraz na ich podstawie i wrzucić na astropolis?
Gratuluję czwartej obserwacji!
Mało brakowało a znalazłbym się na Śnieżniku dzień po twoich obserwacjach – ten zgniły wyż który wtedy panował był już od tygodnia zapowiadany, więc ostrzyłem zęby na dalekie obserwacje. Niestety ostatecznie nie mogłem się pojawić.
Udało mi się za to załapać na niedzielny zgniły wyż 3 tygodnie później, 19 czerwca. Widoki też były niezłe: Bełchatów, Góra św. Anny, Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie, spory kawał Karpat wzdłuż słowackiej granicy, ale niestety nie było już widać Alp. Dało się za to dostrzec żartobliwie przeze mnie nazwany “Pypećberg”, który potem zidentyfikowałem jako elektrownię jądrową blisko granicy z Austrią. Porobiłem trochę zdjęć telefonem, więc jakościowo się raczej nie nada na tą stronę, ale mimo wszystko ubaw miałem niezły.
Ogólnie widzę że z tych dwóch terminów, czyli okolic 27 grudnia i 19 stycznia, przybyło sporo ekstremalnych obserwacji na tej stronie. Oby najbliższa zima okazała się równie owocna.
Pozdrawiam
Tak, 19 stycznia mieliśmy kolejny dzień cudów, chociaż znakomite warunki nie sięgały tym razem aż nad Austrię.
Ale… jeśli chodzi o elektrownie, to czy jesteś pewny, że widziałeś Bełchatów, a nie Opole?